czwartek, 13 listopada 2014

Ah te komiczne shojo.. czyli humorystyczny Kamisama Hajimemashita

Urocze romansidło 

Kamisama Hajimemashita niewątpliwie jest przykładem shojo. Pierwszy odcinek nie zapowiadał niczego specjalnego. Od.. zwykła historyjka miłosna. Cieszę się jednak, że nie poprzestałam na jednym epizodzie. Im dalej zaczęłam się zagłębiać w historię, tym bardziej zaczęła mnie ona pochłąniać (a postać Tomoe niewątpliwie miała z tym wiele wspólnego).



Na samym wstępie poznajemy niewinną i dobroduszną Nanami, której ojciec ucieka z domu, pozostawiając ją z niezliczoną ilością długów, co skutkuje wizytą komornika i wyrzuceniem nastolatki z mieszkania. Tym sposobem bezdomna już Nanami, szuka schronienia w parku, gdzie ratuje nieznajomego mężczyznę, który w ramach podziękowania, całuje ją w czoło i mówi  aby wybrała się w góry, gdzie czekać na nią będzie światynia, a jej mieszkańcy ciepło ją przywitają. Dziewczyna słucha rady mężczyzny.


W świątyni dziewczyna poznaje dwójkę opiekunów świątyni, oraz Tomoe - lisiego demona. Od nich dowiaduje się, że została nowym bóstwem świątyni i na tym skończmy.. :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz